Spoilery

Lily Evans

:<<< W planach to ja mam każdy weekend, każdą wolną chwilę, ale skończyć nie mogę. Nawet usiąść kiedy nie mam jak... Muszę się zorganizować i wreszcie napisać tą notkę

~*~*~*~

byłoby super Smile

~*~*~*~

no to ja trzymam kciuki ^^

~*~*~*~

To ja pożądam na razie chociaż spoilera! Very Happy

~*~*~*~

ja też, podpisuję się pod aniulą ;p

~*~*~*~

ja też.

Lily Evans

Aktualnie jest nowość, tylko na onecie :<

~*~*~*~

tak właściwie to... dawno nie było żadnego spoilera? to może tak... w oczekiwaniu na nowość?<prosiiii> Lil? Very Happy

~*~*~*~

nawet nie teraz tylko tak po prostu- to podsyca atmosferę Wink

~*~*~*~

I zawsze później jest milion pięćset sto dziewięćset rozważań pt. "w następnej notce będzie..."

Lily Evans

Hmmm... Zdecydowanie da się zrobić skoro tak bardzo prosicie xD Tylko zasiądę i dopiszę trochę

~*~*~*~

ooo

sprawiłaś nam ogromną radość! Very Happy

♥ ♥ ♥
<na fb wyglądają ładniej...>

~*~*~*~

to czekamy z niecierpliwością Very Happy

Lily Evans

Oto przedsmak najnowszej notki! Niech reklamie staje się zadość xD I oczywiście warto wspomnieć, że zawdzięczacie to Halsce, która się u mnie upomniała xD Proszę:

- Mam tego dosyć! – syknęła niemal ze złością.
- Ja również – zgodził się z nią bez większych sprzeciwów.
- Możesz mi wyjaśnić po co nam to było? – Lily ściągnęła nieco brwi, zerkając w kierunku korytarza, sprawdzając, czy nikt ich nie widzi. Prawdę mówiąc robiła to tylko dlatego, że bała się patrzeć wprost na towarzyszącego jej chłopaka.
- O, przepraszam… - James spojrzał na nią ze zdziwieniem. – To nie ja wpadłem na pomysł…
- Zaraz – Lil drgnęła. – Chcesz powiedzieć, że to moja wina?! – rzuciła pełnym oburzenia tonem.
- Gdybyś tylko w porę się ze mną zgodziła, to…
- Nie ma mowy! – prychnęła głośno, krzyżując ręce na piersiach.
- Widzisz? – James przewrócił oczyma z lekkim rozbawieniem. – I właśnie po to nam to było, żebyśmy wreszcie mogli się zgodzić.
- Nie możesz zgodzić się ze mną bez tego? – zapytała Ruda, podnosząc na niego wzrok. Rogacz uśmiechnął się huncwocko.
- Jeśli przyznajesz mi rację, to zgodzę się z tobą już teraz – odparł bez zastanowienia. Zauważył jak Lily mruknęła coś cicho pod nosem, ponownie zerkając w stronę korytarza.
- Sheryl już przeszła… - zauważyła Evans po chwili, czując się powoli coraz bardziej niezręcznie.
- Bezpieczniej będzie jeśli Dorcas też pójdzie – stwierdził James, biorąc głęboki wdech. Lil spojrzała na niego karcąco, dlaczego mieliby się chować przed osobą, która wydawała się jej przychylna?
- A może właśnie lepiej będzie jeśli Dor nas zobaczy… - powiedziała powoli, dochodząc do wniosku, że to wcale nie jest taki głupi pomysł. W tym przekonaniu utwierdził ją zdumiony wzrok Pottera. Uśmiechnęła się zaczepnie, by zaraz potem spróbować wyjść z kryjówki, ale…
- Nawet o tym nie myśl! – James chwycił ją w pasie. – Nie spodziewałbym, po tobie tak nieczystego zagrania! – dodał z udawanym oburzeniem.
- Och, daj spokój! – jęknęła Lily, patrząc na niego z wyrzutem. – To jeden z nielicznych dobrych pomysłów, a ty go psujesz…
- Próbujesz mnie wziąć na litość? – Rogacz zmrużył oczy, przyglądając się jej uważnie. I wtedy usłyszeli głos, zbliżającej się Dorcas. Zażarcie z kimś dyskutowała… Lily natychmiast spojrzała z ożywieniem na Jamesa, jakby chciała ocenić swoje szanse na wyrwanie się, ten natomiast zmierzył ją ostrzegawczym wzrokiem, jakby chciał powiedzieć „nawet nie próbuj”. Jednak, gdy stało się jasne, że Dorcas mówi właśnie o nich i Evans była w stanie zrozumieć każde jej słowo oraz rozpoznać drugiego rozmówcę, zamiast zgodnie z oczekiwaniami szarpnąć się i spróbować wyrwać na korytarz, Lil naparła na Pottera, przyciskając go ciasno do ściany.
- Hej! – James nawet nie zdążył zaprotestować, całkowicie zaskoczony jej reakcją. Zrozumiał jednak, co chciała osiągnąć, gdy tylko rzuciła mu zaczepne spojrzenie, unosząc triumfalnie jedną brew, by po chwili zarzucić mu ręce na szyję. Naprawdę udało mu się stworzyć prawdziwie przebiegłą diablicę… Nie ulegało to wątpliwości szczególnie w chwili, w której Dorcas zajrzała do ciemnego kąta, w którym byli schowani. Jak musieli wyglądać…? Evans zatrzymująca go w zakamarku korytarza, do którego kilka chwil temu sam ją wciągnął… Och, perfidnie wykorzystała tę sytuację…
- Brawo Lily! – Colin wcisnął swoją głowę, nie zwracając uwagi na oniemiałą Meadows. – Czyhanie na Pottera i zaciąganie go do ciemnych miejsc, JEST! – zaznaczył coś na swojej małej tabliczce do notowania.
- To ja ją tu zaciągnąłem! – oburzył się James.
- To minus dla ciebie – chłopiec wzruszył ramionami, zamaszyście stawiając poziomą kreskę na tej samej kartce. – I dodatkowy plus dla Evans za wykorzystanie sytuacji…
- Czekaj! Co?! – Rogacz zamrugał kilkakrotnie. Czy mu się wydawało, czy ten pierwszoklasista miał już swojego ulubieńca?
- A wystarczyło przyznać mi rację… - demonstracyjnie westchnęła Lily, posyłając mu olśniewający uśmiech. James spojrzał na nią z góry, poniekąd nie mogąc wyjść z podziwu, kiedy robiła coś całkowicie nieprzewidywalnego. Wprost to uwielbiał, ale…
- Och, lepiej, żebym widział cię dziś w swoim dormitorium – rzucił niemal poważnym tonem. – Bo jak nie, to ja przyjdę do ciebie – ostrzegł, niechętnie przesuwając się w stronę korytarza. Lily zamrugała kilkakrotnie, zaskoczona podobnym komentarzem z jego strony, czy już zupełnie nie dbał o to, że Dorcas i Colin wszystko słyszeli…?
Meadows przeniosła swój przerażony wzrok na Lil, czując, że w ramach całej sytuacji jeszcze bardziej traci we wszystkim orientację…
- Czy zdajesz sobie sprawę, jak wiele będziesz mi musiała potem wytłumaczyć? – rzuciła.

~*~*~*~

patrzcie, dziewczyny, załatwiłam wam spojler! xD

patrzcie, dziewczyny, Lily spełnia życzenia. mamy colina. co więcej, colina, który będzie rozstrzygał zakład james-lily. mamy colina, który już przecież raz działał na niekorzyść pottera, co nie?